|
|
|
PROFESOR W HOŁDZIE MISTRZOWI
- 5 grudnia na zaproszenie Nowodębskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego przybył do sali widowiskowej Samorządowego Ośrodka Kultury prof. Marian Marek Drozdowski, członek Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk ...
|
JAK TO ZROBILI INNI czyli rekonesans po kotłowniach na biomasę
- Podjęta przez władze gminy poprzedniej kadencji decyzja o budowie dla miasta kotłowni na biomasę jest obecnie najważniejszym wyzwaniem obecnej ekipy burmistrzowskiej z magistratu przy ul. Rzeszowskiej. Toteż nowe władze chciały przyglądnąć się takim inwestycjom, które w Polsce już funkcjonują ...
|
ROK EUGENIUSZA KWIATKOWSKIEGO
- Sejm RP w styczniu tego roku podjął uchwałę w sprawie ustanowienia roku 2002 jako Roku Eugeniusza Kwiatkowskiego, wybitnego i wielkiego Polaka, ministra przemysłu i wicepremiera, twórcy Centralnego Okręgu Przemysłowego, któremu i nasze miasto tak wiele zawdzięcza ...
|
W HOŁDZIE "KAPŁANOWI DOBROCI"
- W tym rok, jak już pisaliśmy, wierni z parafii Tarnowska Wola obchodzili 10-tą rocznicę śmierci ks. Tadeusza Owsiaka, swego wieloletniego proboszcza ...
|
SERCE LASOWIACKIE BIJE W CYGANACH
- Powstałe w ubiegłym roku Stowarzyszenie na Rzecz Ekorozwoju Wsi Cygany rozpoczęło realizację projektu "Serce wsi lasowiackiej". Ten ciekawy projekt, o którym pisaliśmy w 30 numerze "NS", został dofinansowany przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce na kwotę blisko 16 tys. zł ...
|
CHIRURG Z POWOŁANIA - Wspomnienie o dr. Józefie Futymie
- Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny oraz zbliżające się Święta skłaniają do refleksji nad losami tych, których już nie ma, a którym tak wiele zawdzięczamy, i o których coraz częściej zapominamy. Do takich na pewno należy Doktor Józef Futyma, który urodził się 25 sierpnia 1934 roku w Sokołówce ...
|
|
WYSTĄPIENIE BURMISTRZA MIASTA I GMINY NOWA DĘBA
na inaugrację pracy SAMORZĄDU GMINNEGO IV KADENCJI
"Panie i panowie radni, zaproszeni goście, mieszkańcy Miasta i Gminy Nowa Dęba.
Przed chwilą złożyłem ślubowanie o dochowaniu wierności prawu i sprawowaniu urzędu burmistrza dla dobra publicznego i pomyślności mieszkańców naszej gminy.
Za nami emocje związane z kampanią wyborczą do rady miasta i gminy oraz na stanowisko burmistrza. Chcę pogratulować odwagi wszystkim startującym w wyborach, bo każda osoba została poddana pod osąd publiczny. Z 93 osób ubiegających się o mandat radnego 15 osób uzyskało ten mandat. Z tego miejsca wybranym radnym gratuluję i wierzę, że współpraca z burmistrzem będzie układać się dobrze dla dobra naszej małej ojczyzny - Miasta i Gminy Nowa Dęba.
Wybory bezpośrednie na burmistrza były również emocjonalne dla poszczególnych kandydatów. Decyzje należały do mieszkańców gminy i decyzja ta była podejmowana dwukrotnie. W drugiej turze wyborów stawka była wyrównana. Byłoto dla mnie ogromne przeżycie, jak również dla mojego kontrkandydata, rodzin, znajomych, komitetów wyborczych itp.
Chcę z tego miejsca złożyć podziękowanie tym wszystkim, którzy oddali głos na mnie w pierwszej turze wyborów. Dziękuję za poparcie drugiej turze wyborów i w tak dużej ilości głosów oddanych na moją osobę, dzięki czemu uzyskałem więcej niż połowę ważnie oddanych głosów i zostałem wybranym na burmistrza.
Szanowni Państwo - pozwolicie, że powrócę do przeszłości. 14 lat temu w listopadzie obejmowałem stanowisko Naczelnika Miasta i Gminy Nowa Dęba. Był to okres kiedy zadaniami bardzo ważnymi były: wodociągi, gazociągi, rozbudowa miasta, budowa szkół, przygotowanie terenów pod budownictwo, telefonizacja i zawsze aktualny temat - drogi. O Zakładach Metalowych mówiło się, że są miastotwórcze. Nie było problemów z pracą, ale był problem z nabyciem podstawowych towarów konsumpcyjnych.
W ciągu tych kilkunastu lat doszło do przewartościowań, do dużych zmian. Miasto pomaga zakładom, problem wodociągów, gazociągów mamy za sobą, również telefonów. Szkół mamy wystarczającą dużo, tylko niedokończone ukończyć i polepszyć bazę sportową. Utrzymać ich dobry stan techniczny, dotyczy to również remiz strażackich, domów ludowych i innych obiektów podległych urzędowi.
Przyszły nowe wyzwania. Praca stała się towarem deficytowym, poszukiwanym. Wzrosły wymagania ekologiczne, co wymusiło budowę oczyszczalni i budowę kanalizacji. Proces został zapoczątkowany. Duże zmiany zaszły w zaopatrzeniu miasta w ciepło. Powstało wiele nowych lokalnych kotłowni. Powstał projekt budowy kotłowni na zrębki drewniane. Budzi on kontrowersje wśród wielu mieszkańców miasta. Temat dróg jest ciągle aktualny. Łączność i komunikacja muszą ulegać ciągłej poprawie.
Szanowni Państwo - jak będzie oceniany burmistrz będzie decydować nie tylko to, co konkretnie w mieście, dzielnicy czy sołectwie zrobi, ale również to jak będą funkcjonowały jednostki organizacyjne podległe burmistrzowi, a przede wszystkim Urząd Miasta i Gminy. To właśnie w Urzędzie załatwia się wiele spraw i rozwiązuje wiele problemów poszczególnych mieszkańców naszej gminy, jak również instytucji i zakładów z naszego terenu i spoza terenu. Takt, kultura, grzeczność będą towarzyszyć mnie i moim pracownikom w załatwianiu codziennych spraw.
Szanowni Państwo - skończyła się III kadencja Rady. Z tego miejsca chcę podziękować radnym tej kadencji, Zarządowi Miasta i Gminy, burmistrzom za ich wkład, trud i zaangażowanie w rozwój naszej gminy.
Dziś na sesji radni dokonają kolejnego wyboru. Wyboru przewodniczącego i wiceprzewodniczącego, a w następnym czasie komisji. Jestem przekonany i wierzę w to, że będziemy wspólnie pracować i uczestniczyć w dziele zaspokojenia potrzeb mieszkańców naszej gminy, że podziały i animozje praktyczne nie wpłyną na jakość naszej wspólnej pracy.
Jestem otwarty do współpracy. Te słowa kieruję do wszystkich szefów zakładów i instytucji działających w Nowej Dębie. Jeszcze raz dziękuję za obdarzenie mnie zaufaniem i chcę podkreślić, że będę Burmistrzem dla wszystkich mieszkańców naszej gminy".
JÓZEF CZEKALSKI Nowa Dęba, 18.11. 2002 r.
|
POWRÓT DO SPISU
PROFESOR W HOŁDZIE MISTRZOWI
5 grudnia na zaproszenie Nowodębskiego Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego przybył do sali widowiskowej Samorządowego Ośrodka Kultury prof. Marian Marek Drozdowski, członek Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk.
Ponieważ obecny rok został ogłoszony przez Sejm rokiem Eugeniusz Kwiatkowskiego, tedy jego prelekcja dotyczyła tego właśnie działacza gospodarczego i polityka II Rzeczypospolitej. A miejsce nie było wcale przypadkowe, jako, że był on twórcą Centralnego Okręgu Przemysłowego, w którym narodziła się Wytwórnia Amunicji Nr 3 w Dębie.
Prof. Drozdowski bardzo żywo przedstawił biogram Eugeniusza Kwiatkowskiego, ze szczególnym uwypukleniem jego działań gospodarczych w II Rzeczypospolitej: budowa Gdyni, COP-u, stabilizacja złotego. Zwrócił też uwagę na to, że był on mądrym politykiem, któremu zależało na współpracy ugrupowań politycznych, a nie na podziałach partyjnych. Bo tylko takie działania polityczne mogły przynieść Polsce szansę na rozwój w pogmatwanej Europie. Prelegent przypomniał, że prof. Kwiatkowski chciał służyć również Polsce po 1945 r., co miały mu za złe kręgi emigracyjne, ale nowa władza jego oferty nie przyjęła. Tak więc zajął się nauczaniem, a jego studentem był właśnie nasz gość.
Na zakończenie tego spotkania prof. Drozdowski zagrał kilka utworów legionowych, co podchwyciła nowodębska publiczność i przyśpiewała do dźwięków fortepianu. Doszło również do wspomnień o powstaniu Wytwórni Amunicji, z którymi podzieli ł się Julian Żmihorski.
Wystąpienie prof. Drozdowskiego spotkało się życzliwym przyjęciem mieszkańców Nowej Dęby, którzy tego grudniowego wieczora dość licznie przybyli do SOK-u. Na zakończenie tego spotkania dyr. Alicja Suska wręczyła miłemu gościowi kwiaty, a prezes NTSK Jerzy Sudoł bombki (świąteczne) z nowodębskiej wytwórni.
(wo)
|
POWRÓT DO SPISU
JAK TO ZROBILI INNI CZYLI REKONESANS PO KOTŁOWNIACH NA BIOMASĘ
Podjęta przez władze gminy poprzedniej kadencji decyzja o budowie dla miasta kotłowni na biomasę jest obecnie najważniejszym wyzwaniem obecnej ekipy burmistrzowskiej z magistratu przy ul. Rzeszowskiej. Toteż nowe władze chciały przyglądnąć się takim inwestycjom, które w Polsce już funkcjonują.
Trzeba było jednak wybrać się na północ Polski, gdyż w jej południowej części kotłownia Nowej Dębie będzie pierwszą taką inwestycją. Dlatego 6 i 7 grudnia do Łukty i Fromborka w woj. warmińskomazurskim oraz Kępic w woj. pomorskim wyjechała 20 osobowa ekipa władz samorządowych, pracowników urzędu, mieszkańców z okolic przyszłej ciepłowni, przedstawicieli ciepłowników i inspektor nadzoru przyszłej inwestycji.

Pierwszą kotłownią jakiej ekipa z Nowej Dęby przyglądnęła się, była kotłownia w Łukcie, niedużej miejscowości koło Olsztyna. Zrealizowana przed rokiem kotłownia na zrębki drewniane wyposażona została wyposażona w dwa kotły o mocy 1,5 i 0,5 MW. Ogrzewa kilka bloków nieodległego osiedla oraz budynki gminnych instytucji. Wysoki reżim technologiczny powoduje, że do atmosfery przedostaje się praktycznie para. Zwiedzających interesowały stosowane tu zrębki, a więc sposób pozyskania, wilgotność, cena, transport do magazynu, a następnie do pieca. Ważne były również koszty sprzedawanej mieszkańcom energii, jednakże trudno było by je przyrównywać do nowodębskich warunków.
Jeszcze tego samego dnia uczestnicy tego specyficznego rekonesansu przybyli do urokliwego Fomborka, gdzie zapoznali się z kotłownią opalaną na słomę. Pracują tu trzy kotły: dwa o mocy 2 MW i jeden o mocy 1 MW, który w lecie podaje do 5 tys. miasteczka ciepłą wodę. Ta kotłownia działa od tego sezonu grzewczego, ale już jej użytkownicy mówią o tym, że ciepło z niej winno być tańsze. Dodać tu można, że dotychczasowa kotłownia znajdowała się w starym, gotyckim kościele, któremu po wojnie pozostały jedynie mury. Teraz budowla oddana zostanie władzom kościelnym, które będą chciały przywrócić jej dawny blask.
Wracając do obecnej kotłowni dodać można, że słomę pozyskuje się od okolicznych rolników, ale takich, którzy najmniej mają po trzydzieści hektarów, a zdarzają się tacy, którzy gospodarzą na kilku tysiącach. Jest to związane ze zbiorem słomy specjalnymi prasami, którymi nie opłaca się jeździć po mniejszych polach. Tak więc wiadomo, dlaczego tego paliwa nie można u nas zastosować.
Władze Fromborka obok oglądania kotłowni stworzyły równie możliwość zwiedzenia średniowiecznej katedry, gdzie spoczywają prochy Mikołaja Kopernika, a także wysłuchania w niej koncertu na wspaniałych organach, które mają zamontowane 4 tys. piszczałek.
Na drugi dzień ekipa z Nowej Dęby udała się pod Słupsk, do Kępic, gdzie kotłownia jest już bardziej zbliżona parametrami do nowodębskiej, a poza tym działa już 3 sezony grzewcze. Znajdują się tu dwa kotły o mocy 3 MW opalane zrębkami drewnianymi. Ta kotłownia sprawiła już większe wrażenie na oglądających i mieli oni wiele pytań do kierownictwa zakładu, jak też do władz gminnych. Na pewno efekt, jaki osiągnięto w Kępicach jest bardzo wymowny, bo zlikwidowano 6 lokalnych kotłowni, a poza tym ceny ciepła w mieście nie wzrosły. Dodać można, że ten obiekt na oglądających zrobił duże wrażenie i chcieliby, by nowdębska kotłownia swoim wyglądem przypominała kępicką.
Wyjazd przyniósł dużo wrażeń zwłaszcza wizualnych, chociażby brak kominów z czarnym dymem i sadzą. Wydaje się też, że efekty ekonomiczne zastosowania takiej kotłowni winny być dla naszych mieszkańców korzystne.
WIESŁAW ORDON
|
POWRÓT DO SPISU
ROK EUGENIUSZA KWIATKOWSKIEGO
Sejm RP w styczniu tego roku podjął uchwałę w sprawie ustanowienia roku 2002 jako Roku Eugeniusza Kwiatkowskiego, wybitnego i wielkiego Polaka, ministra przemysłu i wicepremiera, twórcy Centralnego Okręgu Przemysłowego, któremu i nasze miasto tak wiele zawdzięcza. To dzięki budowie w Dębie Wytwórni Amunicji Nr 3 powstał zakład pracy, osiedle, drogi, sieć gazowa i kanalizacyjna, linie elektryczne wysokiego napięcia, ujęcie wody, wieża ciśnień, wodociągi, centrala telefoniczna oraz odcinek kolejowy Dęba-Ocice.
Eugeniusz Kwiatkowski urodził się 30 grudnia 1888 roku w Krakowie. Uczęszczał do Gimnazjum oo. Jezuitów w Bąkowicach pod Chyrowem. Studiował chemię na Politechnice Lwowskiej. W czasie I wojny światowej walczył w Legionie Wschodnim, później w Legionach Polskich i konspirował w Polskiej Organizacji Wojskowej.
W okresie wojny polsko - bolszewickiej pracował w Głównym Urzędzie Zaopatrzenia Armii przy Ministerstwie Spraw Wojskowych. Później podjął pracę naukową na Politechnice Warszawskiej. Następnie został dyrektorem technicznym w fabryce chemicznej w Chorzowie. Po przewrocie majowym w 1926 r. powołany został na stanowisko ministra przemysłu i handlu. W tym czasie przyczynił się do budowy portu i miasta Gdyni, zapoczątkował rozwój towarzystw żeglugowych oraz sprawował pieczę nad budową najnowocześniejszej w owym czasie Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Mościcach pod Tarnowem, której w 1931 r. został naczelnym dyrektorem.
W latach 1935 - 1939 pełnił funkcje ministra skarbu i wicepremiera kierując całokształtem życia gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej. Jego najważniejszą ideą gospodarczą była budowa zakładów w ramach planu Centralnego Okręgu Przemysłowego. Dzięki Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu na terenie Powiatu Tarnobrzeskiego powstały:
- Wytwórnia Amunicji Nr 3 w Dębie,
- Odlewnia Metali Półszlachetnych w Gorzycach, Skopaniu,
- Fabryka Akumulatorów w Tarnobrzegu,
- Tarnobrzeskie Zakłady Metalurgiczne S.A. w Mokrzyszowie.
W 1938 roku zlokalizowane zostały w Chmielowie Zakłady Chemiczne Związku Koksowni.
Wśród nie zrealizowanych inwestycji COP na tym terenie, do których budowy nie przystąpiono z powodu wybuchu wojny była Wytwórnia Płyt Betonowych w Baranowie Sandomierskim.
Decyzja o budowie Wytwórni Amunicji Nr 3 w Dębie zapadła 25 czerwca 1937 r., a więc sześćdziesiąt pięć lat temu. Kierownikiem zakładu został ppłk Jan Szypowski. Tempo prac było znakomite - już 15 grudnia 1938 r. uruchomiono narzędziownię i wydział remontowy, a w sierpniu 1939 r. ruszyła produkcja na wydziale zapalników. Zaawansowana była także budowa wydziału spłonek. W 1939 r. wytwórnia zatrudniała 160 pracowników umysłowych i 200 fizycznych. Po zakończeniu budowy planowano przyjąć do pracy 3500 robotników. Jednocześnie budowano osiedle. Przed wybuchem wojny ukończono 156 mieszkań w blokach, 3 wille bliźniaki, willę dyrektora, tzw. "Paulusówkę", choć zgodnie z prawdą powinna się nazywać "Szypówka", ponieważ mieszkał w niej płk Jan Szypowski, hotel z kasynem, basen i tzw. "Majsterskie". Dzięki Centralnemu Okręgowi Przemysłowemu dano pracę wielu ludziom tego biednego regionu.
Po wybuchu II wojny światowej Kwiatkowski udał się na emigrację, w Rumunii został internowany.
Powrócił do kraju w 1945 r., gdzie otrzymał stanowisko Delegata Rządu do Spraw Wybrzeża i przewodniczącego Komisji Planu Rozbudowy Trójmiasta. Szybko jednak okazało się, że nie może realizować swoich planów gospodarczych, nie zgadzały się bowiem z linią polityczną nowego rządu.
Kategoryczna odmowa Kwiatkowskiego na wstąpienie do PPR-u stała się bezpośrednią przyczyną usunięcia go Delegatury i pozbawienia jakichkolwiek działań, w tym również naukowych.
Zmarł 22 sierpnia 1974 r. Mszę Św. za zmarłego odprawił Karol Kardynał Wojtyła, który powiedział m.in.: "Logika tego życia wymaga, aby modlitwa za jego duszę popłynęła z Wawelskiej Katedry".
Imię E. Kwiatkowskiego nosi Zespół Szkół nr 2 (dawny Zespół Szkół Zawodowych), który organizuje w grudniu każdego roku Święto Szkoły, poświęcone osobie Patrona. Także jedna z ulic, łącząca osiedle z Dębą nosi imię twórcy COP-u. Jan Nowak-Jeziorański nazwał Eugeniusza Kwiatkowskiego "człowiekiem ze złota".
JERZY SUDOŁ
|
POWRÓT DO SPISU
W HOŁDZIE "KAPŁANOWI DOBROCI"
W tym rok, jak już pisaliśmy, wierni z parafii Tarnowska Wola obchodzili 10-tą rocznicę śmierci ks. Tadeusza Owsiaka, swego wieloletniego proboszcza.
Rocznicę tę postanowili również uczcić jego współpracownicy - księża wikariusze pracujący w tej parafii. Z inicjatywy ks. Jana Zimnego zdecydowali się na ufundowanie tablicy pamiątkowej, która została zawieszona w przedsionku kościoła pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa, w którym przez 24 lata posługiwał śp. ks. Tadeusz Owsiak.
Uroczystość poświęcenia tablicy odbyła się 28 października, w święto patrona ks. Tadeusza. Na tę mszę przyjechał ówczesny przełożony proboszcza z Tarnowskiej Woli ks. arcybiskup Ignacy Tokarczuk, który przewodniczył zgromadzeniu modlitewnemu. Obecny był również ks. Edward Frankowski, biskup pomocniczy diecezji sandomierskiej, a także ks. dziekan Mieczysław Wolanin. Mszę współkoncelebrowało kilku współpracowników śp. ks. Tadeusza. Do Tarnowskiej Woli przyjechali także mieszkańcy Warzyc spod Jasła, skąd pochodził zmarły kapłan.
Słowa pasterskiego wspomnienia o ks. Tadeuszu Owsiaku skierował do tych, którzy tego wieczornego dnia przybyli do kościoła parafialnego ks. arcybiskup Ignacy Tokarczuk. Wspomniał postać zmarłego, którego pamiętał z wizytacji duszpasterskich, a także z opowieści o nim jego kolegów. Mówił również o takiej postawie zmarłego, która dla wielu powinna być wzorem do naśladowania. W swej homilii poruszył również tak ważne sprawy, jak służenie ojczyźnie i przekazywanie innym narodom tych cech, które ważne były i są dla naszego narodu - zakorzenienie w chrześcijańskiej wierze.
Na zakończenie mszy św. koncelebransi przeszli do przedsionka kościoła, gdzie zawieszona została tablica o treści "Błogosławieni, którzy w Panu umierają, albowiem idą wraz z nimi ich czyny. W X rocznicę śmierci śp. ks. kanonika Tadeusza Owsiaka - Kapłana Dobroci - w duchu wdzięczności księża wikariusze - współpracownicy. Tarnowska Wola A.D. 2002", którą poświęcił ks. arcybiskup Ignacy, a pod którą ks. proboszcz Antoni Sanecki zapalił znicze. Ks. proboszcz podziękował wszystkim, którzy wzięli udział w tej uroczystości, szczególnie obu biskupom i współpracownikom ks. Tadeusza.
Już po zakończeniu mszy św. ks. Jan Zimny przypomniał sylwetkę "Kapłana Dobroci", jego cechy charakteru, które złożyły się to określenie. Wspomniał także, że tablica ma nie tylko upamiętniać rocznicę śmierci, ale motywować parafian do naśladowania postaci ks. Tadeusza Owsiaka.
WIESŁAW ORDON
|
POWRÓT DO SPISU
SERCE LASOWIACKIE BIJE W CYGANACH
Powstałe w ubiegłym roku Stowarzyszenie na Rzecz Ekorozwoju Wsi Cygany rozpoczęło realizację projektu "Serce wsi lasowiackiej". Ten ciekawy projekt, o którym pisaliśmy w 30 numerze "NS", został dofinansowany przez Akademię Rozwoju Filantropii w Polsce na kwotę blisko 16 tys. zł.
Program, który będzie realizowany do 1 marca przyszłego roku zainaugurowało "Święto kultury lasowiackiej" w niedzielę 20 października. Rozpoczęło się ono do mszy św. w miejscowym kościele, a jego mottem był fragment wiersza piewczyni tradycji lasowiackiej - śp. Marii Kozłowej: "Wieś Cygany to też Polska, popuszczańska stara wioska, w niej najdłużej folklor żyje, lasowiackie serce bije."
W niedzielne południe licznie przybyli mieszkańcy wsi i zaproszeni goście, zebrani w sali gimnastycznej miejscowej szkoły, mogli wysłuchać prelekcji pracowników Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej Jolanty i Wojciecha Draganów. W obrazowy sposób mówili oni o dorobku Lasowiaków w dziedzinie kultury materialnej. Starsi mieszkańcy mogli sobie przypomnieć, a młodsi wyobrazić, jak wyglądała zagroda chłopska, jak łączono drewniane bale przy budowie chałupy, jak kryto dachy słomą. Przy tym prelegenci starali się nawiązywać do zachowanych zapisków o wyglądzie chałup w Cyganach z lat 60-tych ubiegłego wieku. Łatwiej było nieco mówić o strojach lasowiackich, gdyż na to święto przybyły zespoły ubrane w tradycyjne stroje chłopskie z terenów położonych w widłach Wisły i Sanu. Oczywiście były to stroje bardziej paradne, zakładane od święta. Można tez było posłuchać o dorocznych obrzędach, charakterystycznych dla tej części puszczy sandomierskiej (np. o "szczodrokach"). Prelegencie wiele słów poświęcili również folklorowi tego terenu: archaicznym pieśniom z piękną, dawną muzyką
Po tej ciekawej prelekcji przed zebranymi zaprezentował się Zespół "Dębianie" z SOK-u z tańcami rzeszowskimi, lasowiackimi, lubelskimi oraz tańcami narodowymi.
Duże zainteresowanie wzbudził również konkurs lasowiackich gawęd "Jak to drzewiej bywało". W konkursie udział wzięli: Jan Puk z Trześni (opowieść diable z Chmielowa), Anna Rzeszut z Baranowa Sand. (powiastka o zamku baranowskim), Aniela Hajduk z Rozalina - zwyciężczyni konkursu (gawęda o kaplicy rozalińskiej) i Maria Ordon Cyganów (opowieść o żołnierzach wracających z wojny).
Po konkursie gawędziarskim przyszła kolej na występy zespołów obrzędowych. Można był posłuchać "Cyganianek", "Lasowiaczek" z Baranowa Sand., Kapeli Ludowej z Gorzyc i zespół Koła Gospodyń Wiejskich z Rozalina. Oprócz piosenek i pieśni, było wypędzanie choroby z człowieka tradycyjną recepturą (palone ziele, żywica). Budziło to zwłaszcza wśród młodszej publiczności duże zainteresowanie.
Cały czas ponadto można było oglądać wystawy twórców z kręgu lasowiackiego. Były więc rzeźby w drewnie, wycinanki papieru czy ozdoby ścienne z jelenich rogów.
Stowarzyszenie, któremu szefuje Tadeusz Łącz, chce przekazać młodemu pokoleniu jak najwięcej z tradycji lasowiackich przodków. Bo przyświeca mu stara dewiza, że narody, które tracą pamięć przestają istnieć. Wydaje się, że wsparte przez ARP to swoje zamierzenie zrealizuje, a przygotowywane kolejne elementy projektu o tym będą świadczyć.
(NS)
|
POWRÓT DO SPISU
CHIRURG Z POWOŁANIA
Wspomnienie o dr. Józefie Futymie
Dzień Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny oraz zbliżające się Święta skłaniają do refleksji nad losami tych, których już nie ma, a którym tak wiele zawdzięczamy, i o których coraz częściej zapominamy.
Do takich na pewno należy Doktor Józef Futyma, który urodził się 25 sierpnia 1934 roku w Sokołówce. Po ukończeniu Szkoły Podstawowej i Liceum Ogólnokształcącego w Rudniku n/Sanem rozpoczął studia w Akademii Medycznej w Łodzi, którą ukończył w grudniu 1958 roku.
Po ukończonych studiach krótko pracował na Zamojszczyźnie, albowiem już od roku 1959 związał swe losy z Nową Dębą i ukochaną chirurgią. Po czterech latach pracy zdał egzamin na I stopień z chirurgii ogólnej, a już po kolejnych pięciu latach zdał z wyróżnieniem egzamin specjalizacyjny II stopnia z chirurgii ogólnej. W czasie staży specjalizacyjnych zauważono Jego znakomite predyspozycje i olbrzymią wiedzę chirurgiczną, stąd propozycje pracy w Rzeszowie i Krakowie.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi propozycje te odrzucił, albowiem czuł się już bardzo związany z Nową Dębą. Przez kilka lat dzielił czas pracy na Nową Dębę i Rzeszów, gdzie pełnił ostre dyżury chirurgiczne w Szpitalu Wojewódzkim. W zakończeniu otworzonego w Akademii Medycznej w Krakowie przewodu doktorskiego przeszkodził wyjazd do USA, a następnie ciężka choroba.
Pracując w Nowej Dębie operował bardzo dużo, pacjenci niejednokrotnie prosili, żeby to On był lekarzem operującym, podejmował się bardzo ciężkich, skomplikowanych operacji, które przeprowadzał bardzo sprawnie i szybko.
Niestety nie miał szczęścia do "włodarzy" kierujących ówczesną służbą zdrowia i mimo wielkich predyspozycji nigdy nie sprawował funkcji, do których był predysponowany. Nie należał do osób układnych, stać Go było na własne zdanie nie tylko w sprawach zawodowych.
Jak wielkim i obdarzonym wielką intuicją był chirurgiem, świadczy Jego wyczyn w trakcie morskiej podróży do USA. Jeden z pasażerów w czasie podróży trwającej kilka tygodni, doznał poważnego urazu głowy. Statek był w tym czasie na pełnym morzu, do wybrzeży USA co najmniej kilkanaście dni drogi. Lekarz okrętowy nie dysponował ani odpowiednim zapleczem, ani kadrą do przeprowadzenia koniecznej operacji, której domagał się wezwany na konsultację dr Futyma. Wśród pasażerów znaleziono pielęgniarkę anestezjologiczną i instrumentariuszkę i przystąpiono do koniecznej operacji, albowiem pogarszał się stan pacjenta. Operacja zakończyła się pełnym sukcesem, pacjent odzyskał przytomność, a wykonana trepanacja czaszki zrobiona była po mistrzowsku, co przyznali amerykańscy lekarze, którym pozostała jedynie zmiana opatrunków. O wielkiej skromności śp. dr Józefa Futymy świadczy fakt, że o tym wszystkim dowiedzieliśmy się przypadkowo z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Łodzi , gdzie przypadek ten prezentowano studentom medycyny.
Przewrotność losu sprawiła, że po ciężkim dniu pracy przy stole operacyjnym dr Futyma , który nie należał do ludzi oszczędzających swoje zdrowie, doznał udaru mózgowego i już nigdy nie wrócił do pełnej sprawności zawodowej. Niemal do końca swoich dni pracował w Poradni Chirurgicznej w Nowej Dębie.
Z Jego olbrzymiej wiedzy korzystali przez wiele lat pacjenci , szkolący się lekarze, a tradycje rodzinne w zakresie medycyny kontynuuje jeden z jego synów - Tomasz, który jest ginekologiem.
Dr Józef Futyma zmarł 7 lutego 2000 roku i został pochowany na cmentarzu w Nowej Dębie, której poświęcił swe najlepsze lata.
JAN JÓZEFCZUK
|
POWRÓT DO SPISU
UROCZYSTOŚĆ "PASOWANIA NA PRZEDSZKOLAKA" W PRZEDSZKOLU NR 1 W NOWEJ DĘBIE
Przedszkole nr 1 w Nowej Dębie organizuje wiele imprez okolicznościowych o charakterze zarówno wewnętrznym, jak też ogólno-środowiskowym. Od ubiegłego roku, organizuje i przeprowadza uroczystość "Pasowania na przedszkolaka" dzieci najmłodszej grupy.
W związku z dużym powodzeniem imprezy oraz aprobatą ze strony rodziców została ona uzna za jedną z priorytetowych imprez w naszym przedszkolu.
Wiadomo, iż każdy z nas przeżywa kiedyś "swój wielki dzień". Właśnie "Pasowanie na przedszkolaka" było takim ważnym wydarzeniem, głównie dla najmłodszych dzieci, gdyż pozwoliło im nawiązać bliski kontakt ze starszymi kolegami, złagodzić stres wynikający z przekroczenia progu przedszkola, poczuć, iż przedszkole jest mu przyjazne.
Nauczycielki do pomocy w przygotowaniu części artystycznej, strojów i dekoracji sali do tej uroczystości zaangażowały dzieci z grupy IV oraz rodziców. Przygotowania trwały około 3 tygodni . Wraz ze "starszakami" przygotowały zaproszenia dla rodziców, które "maluszki" wręczyły osobiście swoim rodzicom i najbliższym. "Starszaki" uczyły się wierszy i piosenek związanych z tą uroczystością .
Wspólnie z dziećmi z grupy najmłodszej uczyłyśmy i utrwalałyśmy zabawy przy muzyce i ze śpiewem, ćwiczyłyśmy kroki tańców. Wszystkie przygotowania przebiegały sprawnie, w atmosferze współpracy i radości . Z myślą o najmłodszych naszych wychowankach dnia 7 listopada o godz. 15 30 przystąpiłyśmy do przeprowadzenia zaplanowanej uroczystości. "Maluszki" wystrojone w eleganckie krawaty (chłopcy) i kokardy (dziewczynki) - prezent od "starszaków" - zajęły wraz z rodzicami, przygotowane dla nich czołowe miejsca. Po oficjalnym powitaniu przez dyrektor Jolantę Orłowską zgromadzonych gości - "starszaki" rozpoczęły program artystyczny zabawą (z pedagogiki zabawy)" Wszyscy są, witamy Was, zaczynamy, już czas. Jesteśmy My, jesteście Wy, raz, dwa, trzy". Do tej zabawy starałyśmy się włączyć także "maluszki" i rodziców.
Następnie dzieci 6-letnie zaprezentowały inscenizację pt. "Ukochane nasze przedszkole". W tym momencie "starszaki" pokazują "maluszkom" jak maszerują przedszkolaki, śpiewając piosenkę pt. "Przedszkolaki maszerują". Następnie 6-latki zaprosiły swoich najmłodszych kolegów do wspólnej ilustracji piosenki "My jesteśmy kotki dwa". Zabawa ta odbywała się w parach "starszak" - "maluszek". Po tej zabawie "starszaki" i "maluszki" zaśpiewa ły dla swoich pań piosenkę pt. "Prezent dla Naszej Pani". Teraz nastąpiło zaproszenie "maluszków" do wspólnej zabawy pt. "Układamy zabawki".
I wreszcie nadszedł najważniejszy moment uroczystości - moment pasowania na przedszkolaka. "Starszaki" "wezwały" "maluchy" do przyjęcia postawy "na baczność". "Maluszki" odpowiedziały piosenką "Powiedz Jasiu, powiedz Olu". Nastąpiła część oficjalna, którą poprowadziła dyrektor J. Orłowska.
Swoje wystąpienie rozpoczęła od przedstawienia "Obowiązków Przedszkolaka", a następnie przy pomocy "czarodziejskiej różdżki" mianowała każdego 3-latka na Przedszkolaka słowami: "Pasuję Ciebie uroczyście na dzielnego, wesołego przedszkolaka". Panie natomiast obdarowały "świeżo upieczonego" przedszkolaka kolorową plakietką i dyplomikiem z napisem "Jestem Przedszkolakiem", a prezentem od maluchów dla wszystkich zebranych było odśpiewanie "hymnu przedszkolnego"- "Jestem przedszkolakiem".
Po odśpiewaniu "hymnu" nastąpiło uroczyste "podpisanie" złożonej obietnicy poprzez przypieczętowanie swojego paluszka na styropianowej sylwetce Kubusia Puchatka (patrona "maluszków").
Po zakończeniu części oficjalnej przedszkolaki zaprosiły wszystkich zgromadzonych gości, do wspólnych zabaw w konwencji "Pedagogiki zabawy": "Tańczymy labada", "Pięć paluszków", taniec - "Indiański".
Na zakończenie dzieci wraz z rodzicami przeszły do sali, gdzie wraz ze swoimi paniami umilały sobie dzień słodkim poczęstunkiem, robiły pamiątkowe zdjęcia, prowadziły luźne rozmowy.
Tak zorganizowana uroczystość uzyskała akceptację rodziców i została uznana za bardzo ciekawą i atrakcyjną - nie tylko dla rodziców, ale i dla dzieci. Ta forma spotkania pozwoliła bliżej poznać się rodzicom między sobą, a dzieciom z rodzicami swoich kolegów i koleżanek, oraz zintegrowała wszystkich zebranych. Przygotowane propozycje zabaw były trafne i adekwatne do sytuacji tego ważnego dnia. Bliskość "starszaków" i rodziców w czasie uroczystości pozwoliła uniknąć "uciekania ze sceny" dzieci najmłodszych.
Przeprowadzenie tej uroczystości było kolejnym potwierdzeniem naszych przekonań, że spotkania tego typu trzeba organizować jak najczęściej.
Opracowały: KATARZYNA JAJUGA i EDYTA FURTAK
|
POWRÓT DO SPISU
|